Tak sobie wymyśliłam, że chciałabym jeszcze uszyć coś dla siebie i malutkiej...zdążyłam...uff
i miałam siły...choć przerwy robiłam bardzo częste, bo jak tylko maszyna dawała odgłos to ja też dostawałam kopniaczka w brzuch...hmmm...ciekawe co to oznacza tak na przyszłość
W każdym razie udało się, i chociaż wiem, że to może nie jest Nam/Mi jakoś niezbędne do życia to miałam ochotę zrobić coś dziewczęcego:)
---
Zrecyklingowałam swoje dwa polary, tak, tak...ale nie takie całkiem nowe (spokojnie, aż tak ze mną źle jeszcze nie jest) i powstała mała torba podręczna do wózka, kosmetyczka, apteczka i woreczki na małe skarpetki, czapeczki i niedrapki...a na koniec uszyłam jeszcze koszyk na pierwsze zabawki i przytulanki...w końcu gdzieś je trzeba będzie przechowywać:)