Jak pisałam we wcześniejszym poście szczęśliwie powróciłam z Zielonej Szkoły. Mogłoby się wydawać, że to dziwne aby już na początku roku gdzieś wyjeżdżać, ale tak na prawdę w przypadku klasy czwartej i z punktu widzenia nowego wychowawcy to świetny czas na zapoznanie się i sprawdzenie się w wielu sytuacjach.
Nie nazwałabym wyjazdu wypoczynkiem, co to to nie - i to zarówno dla mnie jak i dzieciaków.
Program wypełniony co do minuty, wszystko zaplanowane. Tą Zieloną Szkołę możemy zaliczyć do naprawdę udanych...pogoda nam dopisała, słoneczko świeciło i tylko momentami padało, ale na szczęście nikt z nas się nie rozchorował.
Nawiedziliśmy Mazury, sympatyczną miejscowość Olecko, troszkę pozwiedzaliśmy, pouczyliśmy się angielskiego, były też podchody, żaglowanie, gry terenowe, dyskoteka, ognisko i czas na klasowe pogaduchy.
Hitem i lekarstwem na wszystko okazała się herbatka malinowa.
Wszyscy byli dzielni mimo iż w lesie atakowały nas tysiące komarów - chęć odnalezienia skarbów w postaci słodyczy była tak wielka i nic nie było w stanie nas powstrzymać. Przygoda zakończyła się 7 kleszczami (w tym jednym moim - i w dodatku pierwszym w życiu).
Był spacer przy jeziorze, plaża, odszukanie skarbu przy użyciu wykrywacza metali, podzieleni na grupy mieliśmy do rozwiązania zadania: odwiedziliśmy strażaków, urząd miasta, sanktuarium, plac zabawa, rynek miasta, pomnik, były fontanny, ławeczki i oberwanie chmury - które zakończyło się zakupami w sklepie " wszystko po 5zł ".hehe
Ognisko, pieczenie chleba w świetle księżyca i dyskoteka z instruktorem tańca - istne szaleństwo.
No i jeszcze żagle...na deser...
Nie można powiedzieć, że wypoczęliśmy, bo działo się dużo, ale na pewno było wesoło i jest co wspominać...a to najważniejsze.
I nawet kierowca trafił się nam w miarę normalny...hehe
Pozdrawiam
Agea